Po powrocie ze świąt otrzymałem od władz „Zetu” polecenie przeprowadzenia wystąpienia młodzieży na terenie Siedlec.
Grunt do wystąpienia młodzieży w Siedlcach był przygotowany dzięki temu, że koło samokształceniowe funkcjonowało dobrze i że istniała wśród członków koła organizacja tajna pod nazwą X o charakterze politycznym, prowadzona w duchu narodowym. Umysły młodzieży były poruszone odezwą młodzieży demokratyczno-narodowej. To też akcja moja i kolegów, którzy ze mną przybyli do Siedlec (Kazimierz Chmielewski, Czesław Jankowski i Przemysław Podgórski), była ułatwiona.
[...]
Każdy z nas, akademików, znalazł gościnę w prywatnym domu na podstawie poleceń z Warszawy; nie ujawnialiśmy jednak istotnego celu naszego pobytu w Siedlcach.
Głównem miejscem narad nad przygotowywanem wystąpieniem było mieszkanie Grzmisława Krassowskiego, podówczas ucznia klasy ósmej.
Dzięki dobrej organizacji udało się nam pobyt nasz ukryć przed czujnem okiem władz, które zresztą zaczęły wyczuwać pewne podniecenie wśród młodzieży, przypuszczały jednak, że młodzież zamierza urządzić demonstrację na lekcji języka niemieckiego.
Należy podkreślić, że wystąpienie zostało przeprowadzone ściśle według opracowanego planu.
Warszawa–Siedlce, zabór rosyjski, ok. 15 stycznia–1 lutego
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Któregoś dnia w drugiej połowie stycznia 1902 roku (byłem na II roku prawa), wezwany zostałem do kolegi Stefana Dziewulskiego, adwokata, podówczas jednego z kierowników warszawskiej organizacji młodzieży narodowej, na zebranie w „ważnej sprawie”.
Na Podwalu, stałem miejscu „ważnych” zebrań, zastałem prócz gospodarza, [...] Józefa Kamińskiego, Dra Wacława Łapińskiego, Karola Raczkowskiego, Witolda Staniszkisa, wówczas studenta III roku przyrody, Mieczysława Niklewicza, studenta III roku prawa, i Wacława Rosińskiego, mego kolegę kursowego.
Od Niklewicza, którego najlepiej znałem, jako gospodarza „Kuchni Bratniaka”, dowiedziałem się, że Władze Zetowe proponują mnie i Rosińskiemu wzięcie udziału w pewnej „niebezpiecznej” sprawie i zapytują, czy się na to zgadzamy. Gdyśmy oczywiście wyrazili natychmiast naszą zgodę, nie pytając nawet, do czego zostaliśmy wyznaczeni, usłyszeliśmy, że mamy jechać do Siedlec i tam zorganizować, a raczej ująć pod swe kierownictwo wystąpienie uczniów miejscowego gimnazjum, którzy, pobudzeni przykładem niedawnych wystąpień dzieci we Wrześni – pragną czynnie zaprotestować przeciwko wykładom religji katolickiej w języku rosyjskim. Kierownikiem naszym miał być starszy od nas – wówczas już Brat Zetowy, o czem ja ani Rosiński oczywiście nie wiedzieliśmy – Witold Staniszkis. Wyjazd miał nastąpić po otrzymaniu wiadomości z Siedlec od miejscowego kierownika Organizacji narodowej. Otrzymaliśmy jeszcze wskazówki, do kogo na miejscu mamy się zwrócić, jak postępować, jak powiadomić o przebiegu przygotowań, co czynić w razie „wsypy” i t. d.
Przygotowania do wyjazdu nie były długie, jednakże jeszcze dni kilka czekaliśmy. Wreszcie zawiadomiono mnie 30 stycznia, że mam jechać niezwłocznie, tak bowiem na miejscu sprawy dojrzały, iż zwlekanie może całą sprawę „wsypać”.
Warszawa, Królestwo Polskie, zabór rosyjski, ok. 15-30 stycznia
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Do Siedlec przyjechaliśmy nad wieczorem; nie razem, choć jednocześnie i tegoż jeszcze wieczora zawiadomiwszy o naszem przybyciu łączników, odbyliśmy narady z delegatami grup uczniowskich w trzech różnych kwaterach. Jak stwierdziliśmy, młodzież z „Organizacji Iks” z niecierpliwością na nas czekała. Relacje jednogłośnie stwierdziły, że znaczna większość młodzieży zdecydowana była już przed dwoma dniami wystąpić i tylko kilku starszych, bardzo organizacyjnie karnych uczniów, z trudem wstrzymało to wystąpienie do chwili otrzymania decyzji z Warszawy. Część niewielka wahała się, ale byli i tacy, któtzu wyraźnie obawiali się i mogli – nawet wbrew własnej woli – przez zupełnie naturalne w tym przypadku zdenerwowanie zdradzić się. Były już nawet poszlaki, że „kłasnyj nastawnik” piątej klasy coś węszy.
Należało więc działać niezwłocznie.
Po krótkiej naradzie ze Staniszkisem i Rosińskim ustaliliśmy, że następnego dnia zwołamy pełne klasowe zebrania, na których przedstawimy stan sprawy i zdecydujemy ostatecznie o dalszych działaniach.
Następnego dnia zebrania uczniów klas VIII, VII, VI i części V odbyły się przy udziale wszystkich prawie Polaków w danej klasie.
Nastrój był poważny i pełen zapału. Nie było głosów przeciwnych wystąpieniu. Nawet ci, których podejrzewano o obojętność lub obawę, - zapytywali tylko, czy w razie usunięcia ich ze szkoły będą mieli możność uczenia się za granicą. W myśl otrzymanych instrukcyj zapewniliśmy, iż o tem pomyślano i dalszą naukę będą mieli zapewnioną.
Ustalono, iż następnego dnia – i [o] wystąpieniu w Zamościu w dniu 30 stycznia mieliśmy już wiadomość – w poszczególnych klasach, a jeśli to będzie trudne, to razem w jednej klasie lub na korytarzu, uczniowie oświadczą władzom szkolnym, że nie chcą się uczyć religji w języku rosyjskim.
Siedlce, zabór rosyjski, 30 stycznia
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
W sobotę, d. 1 lutego, między 8 a 9 g. rano miała się odbyć lekcja religii w 7-ej klasie gimn. męskiego. Klasa 7 mieści się na I piętrze, gdzie się zaczęli gromadnie zbierać uczniowie klas innych. W pochodzie na górę przewrócono inspektora, który wzburzonym uczniom drogę tamował. Gdy zaczęto wybijać szyby w klasie 7-ej, chcąc dać znać innym klasom, że się sprawa rozpoczęła, ks. katecheta Dubiszewski, przerażony hałasem, wymknął się cichaczem. Wzburzenie wśród gromady uczniów, dochodzącej do liczby 100, wzrasta, katechizmy i podręczniki rosyjskie do nauki religji leżą podarte na ziemi. Zjawia się zmieszany dyrektor Zaustinskij, pytając o powód rozruchów. Na to wśród bezładnych okrzyków odzywa się głos jednego z uczniów 8-ej klasy: „Dość już tego! Nie chcemy religji po rosyjsku! Jesteśmy Polakami, mieszkamy w Królestwie i żądamy religji w języku ojczystym”. Mówił to wszystko po polsku. Dyrektor odpowiada, że należało tę sprawę załatwić inaczej, zapomocą prośby, a nie awantur. Na to ktoś z tłumu odpowiada: „Tak, może gdzieindziej, ale nie w Rosji!”. Inny znowu woła: „Swiet”, „Nowoje Wremia” tak się rozwodziły nad uciskiem Polaków w Poznańskiem, a u nas przecież jeszcze gorzej!” Dyrektor zaprzestał na razie dalszej indagacji, a zaczął uspokajać z inspektorem wzburzonych uczniów. Najmłodsi z I i II klasy przyczyniali się do ogólnego zamieszania, wybiegając z lamentem ze szkoły.
Siedlce, Królestwo Polskie, zabór rosyjski, 1 lutego
Sprawozdanie o wypadkach 1902 r. czasopisma „Teka” (Lwów), Zeszyt lutowy z 1902 r., cyt. za: Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Zdecydowano, że dnia 1 lutego 1902 r. o godzinie 9 rano zbiorą się klasy 6 i 8 z uderzeniem dzwonka w klasie 7-ej, gdzie tego dnia od 8-ej rano odbywała się lekcja religji z podręczników rosyjskich i w ogóle po rosyjsku uczyć się nie będą.
O oznaczonej godzinie z uderzeniem dzwonka do 7-ej klasy rzeczywiście wpadli uczniowie wymienionych klas i zażądali uczenia religji po polsku. Na wszczęty alarm do klasy 7-ej weszli: inspektor Liwotow i dyrektor Zaustinskij [...]. Zaczęli uspakajać nas i pytać się, o co nam chodzi? Wytłumaczył im kol. Stefan Heydukowski, że chcemy nauczania religji po polsku. Na to dyr. Zaustinskij zauważył, że to nie od niego zależy i prosił nas, żebyśmy się uspokoili i rozeszli po klasach. Podczas zajścia podarto podręczniki religji, wybito szyby w klasie i rozleciała się katedra nauczycielska, mocno zmurszała. Cały przebieg tej akcji trwał zaledwie 10-15 minut.
Siedlce, Królestwo Polskie, zabór rosyjski, 1 lutego
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
W środę, 5-go lutego, przed godziną 9-tą rano wszyscy uczniowie katolicy zebrali się w sali kl. V-tej na wspólną modlitwę. Dyrektor, wnioskując coś niezwykłego z tak licznego zgromadzenia, zjawił się na modlitwę niewołany. Po skończeniu modlitwy poprosił dyrektor trzy niższe klasy, aby się oddaliły. Gdy chłopcy wyszli, zaczął mówić z katedry o burzeniu się umysłów (brożżenije umow). Uczniowie natychmiast mu przerwali i wszyscy zawołali: „religji po rosyjsku nie chcemy i dlatego od tej chwili na wykłady religji chodzić nie będziemy”. Przerażony „zuchwalstwem” dyrektor zeszedł z katedry i zawołał: „panowie, możecie mnie teraz obić i zhańbić (pobit' i osramit'), lecz ja waszych żądań zaspokoić nie mogę, bo to „carska wola”; zresztą, całą sprawę prześlę do ministra”.
Potem uczniowie powtórzyli kategorycznie swe oświadczenie i spokojnie rozeszli się na lekcje.
Biała, 5 lutego
Sprawozdanie o wypadkach 1902 r. czasopisma „Teka” (Lwów), Zeszyt marcowy z 1902 r., cyt. za: Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
[...] oto młodzież gimnazjalna w Siedlcach, Białej, Zamościu, Białymstoku, Poniewieżu i innych miastach zaprotestowała przeciw nauce religji katolickiej w języku moskiewskim. [...] Dwunastoletni chłopcy, zarówno jak dorastający młodzieńcy, wykazali męską stałość, spokój i świadomą celu energję. Nie złamała tej energji surowość władz moskiewskich, usiłujących załatwić sprawę zapomocą licznych wydaleń.
[...]
Szlachetna patrjotyczna młodzież nasza ma przed sobą otwartą drogę udziału w tej walce, którą zajścia siedleckie rozpoczęły. Droga ta – to pomoc kolegom wydalonym z Siedlec i Białej, a zapewne i z innych szkół. Niech młodzież odda swe siły i dobre chęci Komitetowi pomocy dla wydalonych, niech pomoże mu w ściąganiu na ten cel podatku od społeczeństwa, a wykaże przez to lepiej swą solidarność z walczącymi i spełni rozumną, prawdziwie obywatelską służbę publiczną.
Byłoby hańbą dla nas, gdyby choć jeden z wydalonych za tę święta sprawę nie miał możności dalszego kształcenia się, gdyby rodzice tych dzielnych młodzieńców w obawie o ich przyszłość musieli ukorzyć się przed wrogiem, gdyby po tak godnem wystąpieniu młodzieży znalazł się w Królestwie i w Kraju Zabranym choć jeden kapłan katolicki, któryby zgodził się dalej prowadzić wykład religji w języku innym, jak ojczysty.
Jeżeli w odpowiedzi na gwałt pruski posypały się ofiary na dzieci wrzesińskie, na gimnazjalistów osądzonych w Toruniu, to i dzielna młodzież z Siedlec i Białej niechaj otrzyma pomoc serdeczną. Tu niema dwóch zdań, niema sporów. Wszyscy powinniśmy dopomóc ofiarom przemocy moskiewskiej, wszyscy powinniśmy okazać, że solidaryzujemy się z młodzieżą w sprawie oporu przeciw nauce religji w języku rosyjskim, w mowie odwiecznych wrogów i prześladowców naszej wiary i naszego narodu.
Ale dla okazania tej solidarności nie potrzeba bezcelowych ofiar ze strony młodzieży, nie wolno wyzyskiwać jej szczerego zapału, jej gotowości do poświęceń. Teraz kolej na starszych. Niech dowiodą odważnem i stanowczem zachowaniem się wobec rządu moskiewskiego, że godni są być ojcami takich synów.
Warszawa, Królestwo Polskie, ok. 5–15 lutego
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
Ostatnie zajścia w gimnazjach siedleckiem i bialskiem w Królestwie dały powód władzom rosyjskim do wydalenia kilkudziesięciu z młodzieży, która protestowała przeciw wykładowi religji w języku rosyjskim. Niektórzy z wydalonych mają rodziców zamożnych i surowy wyrok władzy nie przeszkodzi im dalej się kształcić, ale większość, pozostawiona bez pomocy, będzie zmuszona opuścić drogę, na której przygotowywała się do przyszłej pracy zawodowej i obywatelskiej. [...]
Nietyle współczucie dla pokrzywdzonych, ile instynkt samozachowawczy narodu, pragnącego jak najlepiej zużytkować swe siły, nakazuje nam zająć się losem tej dzielnej młodzieży, która w tak wczesnym wieku już zrozumiała, co to jest sprawa ogólna i godność narodowa.
Chcąc, ażeby Kraków narówni z innemi ogniskami życia polskiego spełnił pod tym względem swój obowiązek, niżej podpisani zawiązali Komitet, który stawia sobie za zadanie przyjmowanie i centralizowanie składek, przeznaczonych na Fundusz Bialsko-Siedlecki, a w następstwie pośrednictwo w rozporządzaniu tym funduszem, dopóki nie powstanie odpowiednie stałe stowarzyszenie.
Fundusz Bialsko-Siedlecki użyty będzie na umożliwienie dalszego kształcenia się młodzieży wydalonej z gimnazjów bialskiego i siedleckiego, ewentualnie z innych szkół, za protest przeciw nauce religji w języku rosyjskim.
Kraków, 7 marca
Podpisani: Kazimierz Bartoszewicz, K. Lubecki, Idalja Pawlikowska, Marja Siedlecka, Włodzimierz Tetmajer, Władysław Turski, Kasper Wojnar
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.
My, młodzież ucząca się w... (nazwa szkoły), głęboko odczuwając ucisk i upokorzenie, jakie wywołuje w nas system rusyfikacyjny i policyjny, panujący w obecnej szkole rosyjskiej, a z właściwemi żądaniami naukowo-wychowawczemi niemający nic wspólnego, oświadczamy, że obecny system szkolnictwa, zmuszając nas do zdobywania wiedzy w mowie obcej dla nas i wrogiej, tępiąc w nas każdy przejaw samodzielnej myśli krytycznej i solidarności koleżeńskiej i wyrywając z nas każdą dzielniejszą i śmielszą jednostkę, niszczy nasze siły duchowe i fizyczne, a jako jedyny skutek dodatni wywołuje nieprzejednaną nienawiść i pogardę dla naszych policyjnych wychowawców. W silnem poczuciu tego gwałtu, zadawanego naszym elementarnym i przyrodzonym potrzebom kulturalnym, żądamy:
1.języka wykładowego i administracyjnego polskiego w szkole;
2.nauczycieli i kierowników szkoły Polaków;
3.kontroli rodziców nad sprawami szkolnemi;
4.zniesienia wszelkich ograniczeń i różnic w przyjmowaniu do szkoły.
Do czasu zadośćuczynienia tym naszym żądaniom, lub do czasu zmiany naszych postanowień, powstrzymujemy się solidarnie od uczęszczania do szkoły.
Warszawa, 30 stycznia
Nasza walka o szkołę polską 1901–1917, Opracowania, wspomnienia, dokumenty zebrała Komisja Historyczna pod przewodnictwem Prof. Dra Bogdana Nawroczyńskiego, t. I, Warszawa 1932.